W pewnym momencie mojego żarliwego związku z black metalem (początek i rozwój) Papcio Szatan zaczął mnie opuszczać. Nasze drogi zaczęły się rozchodzić gdy ja poszedłem w stronę rodzimych wierzeń a on pozostał w kotle z siarką. Młody maniak porwany piekielnym uniesieniem zaczynał rozumieć, że Szatan to tylko kolejny z wytworów katolickiego przemysłu fantastyki stosowanej i wiara w niego ma taki sam sens jak wiara w katolickiego boga. Dobrze się też złożyło, że w tamtym okresie na scenie mocno widoczny był skręt w stronę pogaństwa, rodzimowierstwa czy jakkolwiek to nazwiecie.
Tychy to takie fajne miasto, które otoczone jest pięknymi lasami. Wiem, trudno w to uwierzyć, biorąc pod uwagę, że miasto leży na Górnym Śląsku, zaledwie 20 km od Katowic. Prawda jest jednak taka, że kiedyś była tu potężna Puszcza Pszczyńska a lasy, które podchodziły pod nasze osiedla, były jej pozostałościami. Po wyjściu z bloku, mogłem w lesie znaleźć się w 5 minut. I często z tego przywileju korzystałem. Wiosna, lato, jesień, zima – to nie grało roli. W tamtym czasie spędzaliśmy więcej czasu w lesie niż w barach. Nie było komórek, Internetu, były za to długie spacery i dyskusje. O muzyce, filozofii, wierze, nauce no i o dziewczynach oczywiście też Mieliśmy swoje ulubione miejsca a nawet ulubione drzewa. Znaliśmy każdą ścieżkę i polanę. Byliśmy u siebie. To było nasze miejsce, nasz drugi dom, nasza ucieczka od rzeczywistości. I kochaliśmy to.
![]() |
Jedno z ulubionych miejsc |
Nie sposób nie wspomnieć tu o tych wszystkich, z którymi te lasy przemierzałem, czy też muzykowałem (zespół nazywał się Wicher i był pogański do granic możliwości – kto wie, może i o nim kiedyś coś więcej napiszę). Osa, Kołtun, Ziober, Michał, Fajfer, Kastet i inni. Dzięki panowie. Wielu rzeczy się wtedy słuchało, choć na czoło zaczęły się wysuwać zespoły, które sławiły wiarę przodków. Tak jak w przypadku poprzedniego posta miałem problem z dobraniem reprezentatywnej płyty, tak teraz nie miałem żadnego. Gdy myślę o tamtym okresie jedno wydawnictwo od razu pojawia mi się przed oczami. Jedna nazwa i jeden tytuł płyty. Sacrilegium. Wicher. Dla mnie osobiście jedna z najważniejszych polskich płyt black metalowych (na potrzeby tekstu nie będę wchodził w używanie terminów typu pagan black metal, pagan metal itd.). Materiał ukazał się w 1996 roku i do tej pory, pod względem klimatu, nikt go wg mnie nie pobił. To jest właśnie to co wyróżnia „Wicher” – klimat. Ta płyta wręcz krzyczy , że kocha las, naturę, dawnych bogów i Bałtyk. Nie ma ani chwili wątpliwości. Możesz siedzieć w domu i słuchać jej na najnowocześniejszym sprzęcie, ale z pierwszymi dźwiękami odnajdujesz się momentalnie w lesie, tysiąc lat temu… A kulminacją tego albumu jest utwór epokowy, wielki i tak uniwersalnie zawierający w sobie wszystko co powinien hymn zawierać – „Wicher Falami Ognia”. Tekst znam na pamięć do dziś. Jestem pewien, że obudzony w środku nocy potrafię wyrecytować c o najmniej pięć pierwszych wersów. Nie mam wątpliwości, że kilka innych osób też ;) Nie zliczę ile razy śpiewaliśmy ten tekst na naszych leśnych wyprawach. Jestem także pewien, że ten tekst zainspirował kilka liryk, które stworzyłem dla naszego bandu Wicher (oryginalna nazwa zespołu, prawda?).
![]() |
Autor pod ulubionym dębem |
".....Pękła topiel ostrzami cięta
wielkich nożyc, wypłynął z dna klocem
lipowego drewna w muł i zielsko obrosły,
utopiony bożyc i ożył…"
Bożyc ostatnio faktycznie ożył i powrócił, choć już z diabelskimi skrzydłami…Sacrilegium zafundowali sobie niedawno powrót na scenę albumem „Anima Lucifera”. 20 lat po „Wicher”. Ale o tym już w jednym z kolejnych tekstów.
Posiadam wydanie Pagan Records. 1996 rok, numer katalogowy Moon CD 003.
"Wicher" na Discogs:
najlepsze czasy.
OdpowiedzUsuńczy tam to nie ja w satyriconie?
nie wiem czy w Satyriconie, ale tak, to Ty.
OdpowiedzUsuńZajebiaszcze wyprawy do lasu, z zamarzniętymi śpikami w nosie, albo odpalanie fajki jednej od drugiej, bo na wejściu do lasu zuzylismy ostatnią zapałkę :) Templum, dąb i stawy wokoło. Normalnie trzeba było na leśniczego iść :)
OdpowiedzUsuńzimowe wyprawy miały dużo uroku i długo schnące buty :)
OdpowiedzUsuń